26
września 2013
Drogi pamiętniczku!
To nasze pierwsze
spotkanie, więc pozwól, że opowiem ci trochę o sobie. Mam na imię
Sarah i od dzisiaj zamierzam dzielić się z tobą moimi smutkami,
radościami i wszelkimi innymi uczuciami, jakich doznam w tym
miejscu.
Dotychczas mieszkałam
z rodzicami w Londynie. Tam się urodziłam i tam chciałam się
zestarzeć. Nie masz pojęcia jak bardzo kocham to miasto mimo jego
wszelkich wad. Jednak okazałam się za dobra na studiach i dostałam
stypendium. Poza tym okazałam się najodpowiedniejszą kandydatką
na wymianę. A to wiązało się z wyjazdem do Paryża. I oto
jestem. Gdzieś w tym wielkim mieście, o którym marzy tysiące
moich rówieśniczek. Ja tymczasem najchętniej wróciłabym do domu,
do Londynu i nigdy nigdzie się stamtąd nie ruszała. Zawsze byłam
inna, więc nie przejmuj się dziwactwami, które z czasem się tu
pojawią.
Początek mamy za
sobą, więc teraz powinno być już tylko z górki. Na razie jednak
odkładam długopis, muszę skończyć sprzątanie. Już jestem
prawie rozpakowana, ale trzeba teraz jakoś ogarnąć bajzel, jaki
przy okazji się zrobił. ;)
30
października 2013
Witaj
Pamiętniczku!
Długo
mnie nie było, wiem, ale nie przypominam sobie żebym składała ci
jakąkolwiek obietnicę regularności. Cóż, takie rzeczy to nie u
mnie.
Nadeszła
jednak pora, bym opowiedziała ci co nieco, jak mi się żyje. O
studiach rozpisywać się nie będę, bo nie ma o czym pisać. Rok
się zaczął, mam mnóstwo nauki, ludzie z grupy są w porządku.
Ale żebyś nie stworzył sobie utopijnego obrazka, gdzie wszyscy są
szczęśliwi...
Pierwszą
osobą, którą poznałam tutaj była Giséle. Blond włosy, nogi
długie aż po samą szyję... Taka miejscowa Barbie. Wyobraź sobie
Pamiętniczku, że podpadłam jej już pierwszego dnia. Stwierdziła,
że zajęłam jej miejsce. Zrobiła z tego mega aferę, a kiedy dla
świętego spokoju ustąpiłam, jej coś się odmieniło i
stwierdziła, że jednak nie będzie tam siedzieć. Moja mina w tym
momencie musiała być bezcenna. Doprawdy, myślałam, że będę
miała tutaj do czynienia z dorosłymi ludźmi... Tymczasem Giséle
nie omieszkała przez całą resztę dnia zachowywać się jak
smarkula z przedszkola. A to, w połączeniu z żałosnymi
komentarzami na temat "nowej z wymiany", sprawiło, że
miałam serdecznie dość, do tego stopnia, że nie chciałam iść
na imprezę organizowaną z okazji rozpoczęcia roku. Ale ogarnęłam
się, stwierdziłam, że Giséle nie zepsuje mi zabawy, bo przecież
oprócz niej jest tu mnóstwo innych osób, z którymi można
normalnie porozmawiać. I poszłam. Szybko jednak tego pożałowałam.
Dochodziła
północ, impreza się rozkręciła, bawiliśmy się wyśmienicie.
Poznałam kolejne osoby, w tym Noémie. Kiedyś więcej ci o niej
opowiem, ale teraz do rzeczy. Otóż w którymś momencie Noémie
stwierdziła, że ma ochotę na papierosa. Wyciągnęła mnie więc
na zewnątrz, żebym dotrzymała jej towarzystwa. Stałyśmy przed
wejściem do akademika, Noémie wyciągnęła fajki, a kiedy już
miała jedną z nich zapalić, wokół rozległ się pisk. Krótki,
jakby urwany... Stwierdziłyśmy jednogłośnie, że którąś z
dziewcząt przestraszył chłopak albo przyjaciółka. Jednak po
chwili dało się słyszeć drugi pisk, tym razem długi,
rozpaczliwy, przerażony. Z uliczki nieopodal akademika wybiegła
Nina, przyjaciółka Giséle. W całym swoim przerażeniu nie
zauważyła nadjeżdżającego samochodu... Wierz mi, że nie był to
przyjemny widok. Jej ciało przeleciało kilka metrów, a potem z
całym impetem uderzyło w asfalt... Nikt nie wie jakim cudem
przeżyła. Teraz jest w szpitalu, w śpiączce...
Wszyscy
skupili się właśnie na Ninie, dlatego dopiero policja
zainteresowała się tym, co takiego przeraziło ją w tamtej
uliczce. Długo nie szukali. Zaraz za wielkim kontenerem na śmieci
leżało ciało Giséle. Ponoć miała poderżnięte gardło...
Od
tamtej pory w akademiku jest jakoś dziwnie. Nikt nie mówi tego
głośno, ale wszyscy się boją. Co jeśli to jakiś zabójca -
psychopata? Co jeśli Giséle była jego pierwszą, ale nie ostatnią
ofiarą? Jeśli tak, to kto będzie następny?
Teraz
już wiesz Pamiętniczku, dlaczego tak bardzo tęsknię za moim
spokojnym, pięknym Londynem. Kto wie, może niedługo tam wrócę.
Chrzanić wymianę i stypendium. Ja chcę dożyć końca studiów...
Nie wiem jakim cudem, ale przegapiłam to, jak otwierałaś tego bloga! Cudny początek! Kochana, zostaję tu. Jejciuniu ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem jeszcze jak w kolejnych rozdziałach, ale tutaj troszkę przeszkadzało mi to, że tekst nie jest wyjustowany, ale to tylko tyle.
Już uwielbiam Sarah, lecę czytać dalej ;)
Fajnie :3 Tajemnicze zabójstwo... Coś się święci - wiem to ;)
OdpowiedzUsuńLecę czytaj dalej :3
Pozdrawiam ^_^