Atmosfera panująca w
akademiku i na uczelni po tragedii sprzed kilku dni była nieznośna.
Wszyscy mówili o Giséle, ale nie ze smutkiem wspominając
koleżankę, a raczej ze strachem, bojąc się o własne
bezpieczeństwo. Przecież na jej miejscu mógł być ktokolwiek
inny.
Sarah szła korytarzem
zmierzając do sali na końcu. Przed wejściem ustawiła się już
niewielka grupka, w której dziewczyna rozpoznała między innymi
Noémie.
- Cześć wszystkim. -
zagadnęła podchodząc bliżej. - O czym gadacie?
- Hej Sarah. A jak
myślisz? Od kilku dni wszyscy wałkują jeden temat.
- Aha, ok. - powiedziała
ze zrezygnowaniem w głosie. - W takim razie ja się ewakuuję, bo
mam już tego po dziurki w nosie.
- Czekaj, masz rację.
Pogadajmy o czymś przyjemniejszym. - zaproponowała Noémie. - Jak
ci się podobała pierwsza w tym roku szkolna impreza?
Sarah nie odpowiedziała,
tylko zmierzyła koleżankę wzrokiem wyrażającym zwątpienie.
- Ok, pomijając
incydent, który ową imprezę zepsuł...
- Ładny mi incydent...
- Ale...
- Ale... Może ty już
się lepiej nie pogrążaj. - Sarah poklepała koleżankę po
ramieniu i minąwszy ją weszła do pustej jeszcze sali. Wykład miał
się zacząć za jakieś dziesięć minut, postanowiła więc wyjąć
książkę, którą miała zamiar przeczytać i chociaż nosiła ją
praktycznie wszędzie, już dawno nie przeczytała nawet pół
strony.
Oparła głowę na dłoni
i zaczęła śledzić kolejne zdania. Kupując tą książkę, była
przekonana, że lektura pochłonie ją bez reszty. Nazwisko autora
mówiło samo za siebie. Jednak mimo, że był to kryminał, czyli
ulubiony gatunek Sary, tym razem historia ciągnęła się jak flaki
z olejem. Przeczytała już kilka rozdziałów, a akcja na dobrą
sprawę stała w miejscu. Dlatego po przeczytaniu dwóch akapitów
dziewczyna poddała się, schowała książkę z powrotem do torby i
utkwiła wzrok na chmurach widocznych przez okno.
Z zamyślenia wyrwał ją
dopiero harmider wywołany przez grupę studentów zapełniających
salę. Noémie usiadła na miejscu za Sarą, nie zdążyły jednak
zamienić zdań, bo po pomieszczeniu rozległ się donośny głos
profesora.
Kolejne godziny upływały
powoli, albo raczej dłużyły się niemiłosiernie. Tego dnia
opuszczając mury uczelni Sarah bardziej niż zwykle doceniła
poczucie wolności.
- Idziemy na piwo? -
zagadnęła idącą obok Noémie.
- Ty wiesz, że ja zawsze
i wszędzie, ale dzisiaj jestem wybitnie zmęczona...
- Proszę... - wyszeptała
błagalnym tonem Sarah.
- Ahh, ok, ale tylko
jedno... I ty stawiasz! - zaśmiała się brunetka.
Po trzeciej kolejce
humory dziewcząt poprawiły się do tego stopnia, że postanowiły
poszukać odpowiednich osób, by powiększyć swoje grono znajomych.
Pierwsza wystartowała Noémie zagadując do siedzącego przy barze
przystojnego blondyna. Niestety, ta próba okazała się niewypałem,
bo po kilku minutach pojawiła się jego dziewczyna.
- Teraz ty! Obyś miała
więcej szczęścia. - zaśmiała się brunetka.
Sarah nic nie
odpowiedziała, poprawiła tylko swoje złociste loki, dopiła
ostatnią szklankę piwa i ruszyła w stronę baru. Pierwszą osobą,
która rzuciła jej się w oko, był wysoki brunet, siedzący
najbliżej. Miała już zająć miejsce obok niego, gdy coś zwróciło
jej uwagę. Wyraźnie czuła na sobie czyjś wzrok. Rozejrzała się
wokół i wtedy dostrzegła ciemną postać siedzącą na samym końcu
baru, w miejscu, gdzie nie docierało światło zamontowanych przy
suficie świetlówek. Postać uniosła głowę, ale gdy zorientowała
się, że jest obserwowana, opuściła ją z powrotem. Sarah czuła,
że może nie do końca dobrze robi, ale ruszyła w kierunku
nieznajomego, przezwyciężając wszelkie obawy. Szła powoli nie
odwracając wzroku od obranego celu. W końcu stanęła za jego
plecami i mimo niepewności, śmiało zapytała, wskazując na
miejsce obok:
- Wolne?
- Jest dużo innych
wolnych miejsc w tym pubie, dlaczego chcesz usiąść akurat tutaj?
Sarah zamilkła, jednak
nie była do końca pewna, czy to przez głos nieznajomego, czy
niezwykle przyjemny zapach jego perfum, który właśnie podrażnił
jej nozdrza, czy może po prostu nie wiedziała jak odpowiedzieć na
jego pytanie.
- Wolne. - usłyszała po
chwili. Widać nieznajomy nie miał ochoty czekać dłużej, aż w
końcu coś wyduka. Usiadła więc, ale nadal milczała, zupełnie
jakby zapomniała, dlaczego do niego podeszła.
- Zamówić ci coś?
- Em, nie, nie trzeba. -
nie skończyła jeszcze wypowiadać tych słów, kiedy uświadomiła
sobie, jaką głupotę palnęła. Niestety, było już za późno by
je cofnąć.
- Aha, ok. - odpowiedział
nieznajomy, po czym jednym łykiem dokończył whisky, położył na
barze pieniądze i nie spoglądając nawet na dziewczynę, dodał:
- To ty tu sobie siedź.
Ja spadam. Miłego siedzenia. -
Sarah spojrzała na jego
twarz i dopiero teraz dostrzegła przystojne rysy, kruczoczarne włosy
i niesamowicie głębokie, czarne oczy. Szybko uświadomiła sobie,
że jeszcze nigdy nie czuła czegoś podobnego, czegoś, czego tak
naprawdę nie potrafiła określić. Patrzyła jak nieznajomy zakłada
skórzaną kurtkę, jak odwraca się i zmierza ku wyjściu. Dopiero
wtedy coś ją tknęło, zerwała się z miejsca i krzyknęła w jego
kierunku:
- Hej, czekaj, jak masz
na imię?
Nieznajomy zatrzymał się
i spojrzał na nią przez ramię. Jego wąskie usta wykrzywiły się
w tajemniczym uśmiechu, po czym odwrócił się, nacisnął klamkę
i wyszedł.
- I co? - blondynka
usłyszała za plecami głos Noémie.
- Nic. Nawet się nie
przedstawił...
Dziewczęta wróciły do
akademika przed północą i od razu rozeszły się każda do swojego
pokoju. Sarah wzięła tylko szybki prysznic i położyła się do
łóżka. Długo nie mogła zasnąć, zastanawiając się co by było,
gdyby normalnie porozmawiała z nieznajomym z baru. Nie potrafiła
nawet sobie wyjaśnić, dlaczego tak jest, ale czuła, że coś,
jakaś siła pcha ją w jego stronę. Te myśli utuliły ją do snu.
Dochodziła trzecia nad
ranem, kiedy Sarę obudził przenikliwy chłód. Niechętnie uniosła
powieki i zobaczyła otwarte na oścież okno.
- Co jest? - szepnęła,
zastanawiając się, jak to możliwe. Przecież gdyby otworzyła
okno, pamiętałaby o tym, a nikt inny tego nie mógł zrobić, bo od
jakiegoś czasu mieszkała w pokoju sama.
Zebrała siły i
podniosła się z łóżka, zaświeciła lampkę nocną i podeszła
do okna. Kiedy upewniła się, że jest szczelnie zamknięte,
odwróciła się, by wrócić pod kołdrę. Wtedy zobaczyła coś, co
zastanowiło ją jeszcze bardziej. Na poduszce, obok miejsca, gdzie
jeszcze kilka minut temu znajdowała się jej głowa, teraz leżała
zgięta w pół kartka. Sarah niepewnie zbliżyła się i wzięła
kartkę do ręki, a jej oczom ukazała się wiadomość. Jedno słowo.
Imię. 'Fabien'.
Na samym początku powiem, że link w Rozdziałach z boku nie działa, gdy klikałam, to wyświetlało mi się, ze szukana strona nie istnieje...
OdpowiedzUsuńI... wracając do rozdziału... Bajeczne zakończenie! Matko, umiesz Ty trzymać w napięciu, wiesz? Genialne, nic dodać, nic ująć. Już kocham to opowiadanie. Fabien... Tajemniczy przystojniak, no wręcz bosko :3 Na początku zaczęłam się obawiać, że będzie to taki spokojny rozdział, nie wnoszący zbyt wiele, ale dziewczyny poszły do baru i bęc! Pokazałaś, że one żyją normalnie, choć w życie Sarah wkrada się ta odrobina tajemnicy...
Cudo.
troszkę zagmatwane te twoje zdania, ale ogólnie opowiadanie jest urokliwe, o ile jedynka jest mało przyciągająca o tyle ten rozdział jest znacznie lepszy fabularnie. Postać nieznajomego przyciaga, hipnotyzuje, owiewasz go tajemnicą, to bardzo dobre zagranie
OdpowiedzUsuń